Koronawirus, czyli wzajemne przystosowywanie się

Witajcie!!!

Statystyki bloga:
Wizyty: 793922
Liczba postów: 774
Liczba komentarzy: 141

Koronawirus, czyli wzajemne przystosowywanie się


  

 Koronawirus był niespodzianką dla ludzkości - czymś zupełnie nowym.  Zapomina się jednak o tym, że ludzie byli też zupełną nowością dla tego wirusa.  Przedtem jego przodkowie żerowali raczej na nietoperzach.  Moim zdaniem, przebieg epidemii świadczy o procesie wzajemnego przystosowywania się do siebie - ludzi i wirusa.  Początkowo wirus był zjadliwy, 10-20 razy bardziej niż grypa.  Często prowadził do ciężkiego zapalenia płuc oraz innych chorób.  Są jednak wyraźne oznaki, iż on łagodnieje.  Dziś czytamy {TUTAJ(link is external)}:

  "Zakażenia koronawirusem są łagodniejsze, a epidemia traci na sile - ocenił w piątkowym wydaniu madryckiego dziennika “El Mundo” włoski wirusolog i mikrobiolog Arnaldo Caruso.
 Zdaniem szefa Włoskiego Towarzystwa Mikrobiologii zjawisko intensywności epidemii hamuje zarówno we Włoszech, jak i w Hiszpanii.
 “Aktualnie notowane zakażenia koronawirusem są łagodniejsze.  Nawet w przypadku starszych zainfekowanych pacjentów widoczne są bardzo łagodne objawy choroby. Możemy przypuszczać, że wirus nie ma już tej niszczącej siły, którą widzieliśmy wcześniej” - oznajmił Caruso.
   Ekspert, kierujący jednym z zespołów badawczych, zauważył, że obecnie koronawirus nie wywołuje już mechanizmu uaktywnienia się innych chorób występujących u pacjentów, które często prowadziły do zgonów.".

  Przebieg epidemii w Polsce tylko potwierdza to spostrzeżenie.  Obecnie w naszym kraju notujemy 10-12 zgonów dziennie.  Według Wikipedii {TUTAJ(link is external)} w połowie kwietnia było ich 18-28.  Caruso przypisuje to zjawisko wzrostowi temperatury.  Przykład Brazylii przeczy jednak tej tezie.  Ja podejrzewam, że powód jest inny.  Zbytnia zjadliwość jest bardzo szkodliwa dla samego wirusa.  Razem z chorym umierają przecież wszystkie jego wirusy.  Osoba z ciężkimi objawami ma niewielkie możliwości dalszego rozprzestrzeniania wirusa.  Wiemy, iż szybko on mutuje.  W tej sytuacji łagodniejsze szczepy zarazka wypierają te bardziej zjadliwe i epidemia traci na sile.  Po następnych kilku miesiącach ilość osób zakażonych wzrośnie, ale wirus będzie już mniej szkodliwy od zwykłej grypy a może nawet i od przeziębienia.  Słynna druga fala epidemii, którą nas straszą, może się okazać bardzo łagodna.  Wszelkie kwarantanny i szczepionki stracą sens.  Należy sobie tylko życzyć takiego obrotu spraw.
 

 

elig / 29, maja, 2020


Informujemy, iż korzystamy z informacji zawartych w plikach cookies. Użytkownik może kontrolować pliki cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies