Podsumowanie na gorąco, sama treść bez ornamentów. Na parę tygodni przed wyborami pisałem, że kampania PiS ociera się o perfekcję i nie pomyliłem się. Dwa fenomeny odpowiedzialne są za pogrom wyborczym i oba są na koncie PiS. Frekwencja w granicach 40% to efekt połączenia batalii na krajowym podwórku z wyborami europejskimi. Coś podobnego nie udało się nigdy dotąd i to zdecydowanie zasługa „Piątki Kaczyńskiego”, plus wojny ideologicznej rozpętanej przez PO, wspieranej przez Sekielskiego Tuska i Jażdżewskiego. Kolejny raz się okazało, że w katolickiej Polsce na debilnym antyklerykalizmie można tylko przegrać.