Genderyści grożą rodzicom procesem za ochronę dzieci.
Odpowiedzieli na list do szkół ostrzegający przed tzw. edukacją antydyskryminacyjną
List do szkół ostrzegający przed tzw. edukacją antydyskryminacyjną nie pozostał bez echa. Po kilku miesiącach od jego rozpowszechnienia Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych Warszawy i Mazowsza otrzymało wezwanie przedsądowe od pełnomocnika specjalistów i edukatorów „antydyskryminacyjnych” oraz od osób i organizacji, o których była mowa w liście, tj. od:
Małgorzaty Fuszary,
Marty Konarzewskiej,
Jana Świerszcza,
Fundacji na rzecz Różnorodności Społecznej
Kampanii Przeciw Homofobii
Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej
Pełnomocnik w.w. osób i organizacji zagroził autorom listu procesem sądowym, o ile nie spełnią żądań jego mocodawców. Domagają się oni m.in.:
- zaniechania rozpowszechniania, w jakiejkolwiek formie, materiałów, informacji i publikacji odnoszących się do edukacji antydyskryminacyjnej,
- usunięcia ze strony internetowej Stowarzyszenia wszystkich materiałów i publikacji odnoszących się do edukacji antydyskryminacyjnej...
SIC!!! Genderyści usiłują zakazać wskazanym przez siebie osobom jakiegokolwiek publicznego zabierania głosu na wskazany przez nich temat. Zauważmy, że osoby te mają przestać mówić i pisać o tzw. edukacji antydyskryminacyjnej w ogóle, nie tylko źle, ale i dobrze.
Ta niesłychana uzurpacja byłaby śmieszna, gdyby nie stanowiła realnego zagrożenia dla naszych dzieci i gdyby nie materializowała się w krajach, z których przywykliśmy czerpać wzorce. Przecież w Niemczech rodzice płacą grzywny albo idą do więzienia za odmowę poddawania dzieci lekcjom lesbijskiego albo gejowskiego seksu. Nowa kanadyjska ustawa grozi podobnymi sankcjami karnymi za podważanie „prawd” o ideologii gender-queer. Dlatego takie uzurpacje, jak absurdalne by się nie wydawały, stanowią realne zagrożenie, pokazują bowiem prawdziwe zamiary genderystów, które będą w sprzyjających okolicznościach realizować.
W takiej sytuacji rodzice będą musieli założyć sobie knebel, stulić uszy po sobie i pozwolić genderystom, gejom i lesbijkom swobodnie buszować po szkołach, zachęcać dzieci i młodzież do stylu życia homo- i queer-seksualistów, ucząc przy tym jak piękna i godna polecenia jest różnorodność spółkowania wszystkich ze wszystkimi na wszystkie możliwe sposoby - bo tak wygląda opis związków queer przedstawiony kilka lat temu na konferencji pod patronatem/”matronatem” Małgorzaty Fuszary.
Jeśli ktoś do tej pory wątpił w totalitarny charakter genderyzmu, to te jego zakusy powinny go przekonać.
Grzegorz Strzemecki
Fotokopia wezwania sądowego jest dostępna TUTAJ
List do szkół, który sprowokował genderystów do grożenia procesem, jest dostępny TUTAJ
Za listem do szkół poszedł „mail do rodziców”, z którym można się zapoznać TUTAJ
OIR, 6 października 2017
Mijają miesiące, ale sprawa nie ma dalszego biegu. Wygląda na to, że mocna merytoryczna odpowiedź osadziła w miejscu genderystów, którzy chcieliby zastraszać rodziców i całe społeczeństwo tak jak to praktykują na Zachodzie, zastraszonym przez homoideologię i terror myśli nazywany eufemistycznie "polityczną poprawnością". Tak na szczęście w Polsce nie jest, ale jeśli będziemy bierni, to i do nas się dobiorą.
Dlatego trzeba być czujnym i przygotowanym na to by w razie podobnych zakusów dać zdecydowany odpór.